czwartek, 11 lipca 2013

6. Prawda bywa...śmiertelna

Położył swoją dłoń na jej i delikatnie ścisnął, dodając tym samym otuchy. 
- Cieszę się, że cię poznałem. - oznajmił lekko się uśmiechając. Allie nie wiedziała co odpowiedzieć. Cieszyła się, że Cesc tak bardzo nie cierpi, przynajmniej nie daje tego po sobie poznać. Bała się, a nawet była pewna, ze się załamie, zamknie w sobie. Gdyby tak się stało nie wybaczyłaby sobie tego, jej serce nie dałoby rady.
- Wracamy? - zapytał w końcu sięgając po kule.
- Jasne. - westchnęła, po czym wstała i podeszła do wózka. Lia leżała z otwartymi oczkami i ściskała w rączce jedną z zabawek. 
Znów szli wąską uliczką. Po obu jej stronach stały ogromne kamienice z małymi oknami. 
- Cesc, mogę cię o coś zapytać? - szepnęła nieśmiało.
- Jasne, pytaj o co chcesz.
- Nie zachowujesz się jak mężczyzna, który odkrył właśnie zdradę żony. Jeśli nie chcesz, to nie odpowiadaj. Nie powinnam się wtrącać...
- Mam Lię i to jej chcę się poświęcić. Nie mam zamiaru dręczyć się i myśleć co by było gdyby. - uśmiechnął się lekko. - Mamy tylko jedno życie i każdy powinien przeżyć je jak najlepiej. - westchnął kończąc. Kiedy to mówił Allie wstrzymywała oddech. 
~*~
Weszli do domu, w którym czekała na nich niespodzianka. Gerard i Daniella siedzieli w salonie z kubkami kawy w dłoniach, a obok nich, jak gdyby nigdy nic Nurii i Francesc oglądali wiadomości w telewizji.
- Dobrze, że jesteście. Musimy porozmawiać. - westchnęła Nurii. - Usiądźcie. 
- Nie. - syknął Cesc. - Nie zamierzam przebywać z tą dwójką w jednym pokoju.
- Ale jak to? - zdziwił się Francesc. 
- A tak to. Od dawna mieli romans. - warknął. - Jutro spotkam się z adwokatem. Chcę rozwodu i ograniczenia praw rodzicielskich. - dodał.
- No dobrze, o tym zapomnieli nam wspomnieć. - odparła Nurii patrząc na Daniellę i Gerarda. - Ale nie zmienia to faktu, że Daniella oskarżyła Allie o kradzież złotej bransoletki. 
- Słucham ?! - blondynka wybałuszyła oczy. - Chyba jej nie...
- Nie, nie, nie ! - prychnął Cesc. - To już za wiele. Wynocha z tego domu! - podszedł do nich. - Powiedziałem! Wynocha! - ryknął, kiedy się nie ruszali. - A ty dziękuj Bogu, że mam złamaną nogę, bo zamiast pieprzyć Daniellę oglądałbyś grubego chirurga plastycznego i czekał na przeszczep mordy! - zwrócił się do Gerarda. - Allie, idź z Lią na górę, jeśli możesz. - dziewczyna posłuchała i szybko znalazła się w sypialni. 
Mimo zamkniętych drzwi dało się słyszeć krzyki z salonu. Przeważnie był to głos Cesca. Jakim prawem Daniella oskarżyła ją o takie coś?! Nurii nie powinna jej wierzyć...chociaż...z drugiej strony zna ją dłużej niż Allie.
~*~
Po kilku minutach Cesc wszedł do sypialni. Allie siedziała na łóżku obejmując nogi rękoma. Płakała. 
- Allie... - westchnął kuśtykając do niej.
- Przepraszam. - chlipnęła i zaczęła szybko przecierać koszulką zapłakane policzki. 
- Hej. - uśmiechnął się lekko. - Wszystko jest dobrze.
- Jak może być dobrze, jak Daniella oskarża mnie o takie coś! - odparła.
- Nie bój się. Nikt jej nie uwierzy. - przytulił do siebie. W jego ramionach była jeszcze mniejsza i bardziej krucha. Wtuliła się w Cesca jak w poduszkę próbując uspokoić oddech i przestań się trząść. Czuła bijące serce Hiszpana, jego miarowy oddech i to, jak delikatnie dłonią gładził jej ramię.Cały czas chodziły jej po głowie słowa Cesca, o tym, że mamy jedno życie i trzeba je wykorzystać jak najlepiej. Ale... jak może żyć nie myśląc o tym, co może się stać za kilka sekund, minut, godzin, tygodni, miesięcy?
Hiszpan przyłożył palec do podbródka Allie i podniósł jej głowę, chcąc spojrzeć w oczy. 
- Będzie dobrze, rozumiesz? - szepnął. Blondynka zaczęła się topić w jego czekoladowych oczach.
- Przepraszam. - usłyszeli szept Nurii i ciche stukanie palcem o drzwi. - Allie, naprawdę nie wierzyłam Danielli, ale ona nalegała... - dodała. Blondynka uśmiechnęła się blado. Pani Fabregas jeszcze przez chwilę milczała, po czym odeszła.
- No widzisz, mówiłem. - parsknął śmiechem. W tej chwili Lia zaczęła płakać. Cesc schylił się po kule, jednak Allie go uprzedziła i wzięła malutką na ręce. Po jakiejś chwili przestała płakać i zaczęła mamlać w buzi swój paluszek.
- Dzieci cię lubią. - oznajmił Cesc. Allie uśmiechnęła się kołysząc na boki, by Lia zasnęła. Wtedy przyszedł kolejny 'napad'. Zamroczyło ją. Szybko podała dziewczynkę Cesc'owi i popędziła do łazienki. Zamknęła się siadając na ubikacji i głęboko oddychając. Schowała twarz w dłoniach starając się nie rozpłakać.
- Allie! - zapukał Cesc. - Wszystko dobrze?
- Tak. - jęknęła połykając gorzkie łzy. -  Poczekaj chwilę. - odparła błagalnym głosem. Oblała twarz zimną wodą i zacisnęła dłonie na umywalce tak mocno, że kostki palców jej zbielały. Gwałtownie otwarła oczy. Wszystko wracało do normy. Otworzyła okno biorąc kilka wdechów świeżego powietrza.
- Al...-znów chciał zawołać, jednak dziewczyna otworzyła drzwi.
- Już wszystko w porządku. Przez to, co...co się działo zrobiło mi się trochę słabo.
- Jesteś pewna? - zmrużył oczy. Allie kiwnęła głową przechodząc obok piłkarza. Nie wiedziała co teraz ma ze sobą zrobić.
- Możemy porozmawiać? - rzucił nagle Cesc patrząc jej w oczy. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak Carlota trzaskająca drzwiami ją wybawiła.
~*~
Wszyscy siedzieli przy stole i jedli obiad.
- Gdzie mamusia Lii? - zapytała ciekawska Noreen, którą Carlota przyprowadziła z przedszkola.
- Wiesz, ona...-zaczął Cesc- Wyprowadziła się. - dodał, a dziewczynka tylko kiwnęła głową. Jej buzia była cała w sosie od spaghetti, jednak Noreen to najwyraźniej wcale nie przeszkadzało.
Przez cały ten czas Allie zastanawiała się nad tym, co Cesc chce jej powiedzieć. Z każdą minutą obawiała się coraz bardziej i bardziej. Chciała jak najszybciej skończyć obiad i zaszyć się w swoim małym mieszkanku. Wczoraj, późnym popołudniem były na zakupach z Carlotą i Noreen chciała dzisiaj po raz setny pooglądać swoje nowe ubranka.
- Allie, słuchasz co do ciebie mówię? - zapytał Cesc, wyrywając ją z zadumy.
- Przepraszam. - stępnęła nabierając na widelec kolejną porcję dania.
- Po obiedzie moglibyśmy porozmawiać? - Allie chciała odpowiedzieć, ale znów Carlota ją wybawiła...lecz tym razem nie w sposób jaki by chciała.
- Porozmawiacie sobie, a my wszyscy wybierzemy się na spacer. - oznajmiła z szerokim uśmiechem.
~*~
Po obiedzie Allie szła za Cesc'iem do jego pokoju jak na ścięcie. Czuła, że zaraz znajdzie się na szubienicy i zawiśnie. Fabregas usiadł na fotelu odkładając kule.
- Allie... - zaczął ostrożnie, próbując właściwie dobrac słowa. - Chciałbym ci z całego serca za wszystko podziękować. Jestem tutaj i znam cię zaledwie kilka dni, a... - zaciął się przeczesując ciemne włosy dłonią. - Wywróciłaś moje życie do góry nogami. Wydawałoby się, ze je zniszczyłaś, ale tak na prawdę... naprawiłaś je, skierowałaś na właściwy tor. - uśmiechnął się lekko. Blondynka próbowała zatrzymać napływające do oczu łzy, lecz na marne. Cesc, widząc to szybko do niej pokuśtykał i ujął jej twarz w dłonie.
- Hej, nie płacz..- szepnął ocierając kciukami drobną i bladą twarz Allie z łez. Nie wiedziała co w tej chwili czuć.
Czuła mocny ucisk w gardle, dreszcz przeszedł po całym ciele blondynki. Życie nie oszczędzało Allie, a prawda jest taka, że zaraz po Noreen, Cesc jest najlepszym co ją w życiu spotkało.  Znów spojrzeli sobie w oczy, chcąc wyczytać w nich przyszłość spędzoną razem. Allie powoli stanęła na palcach, chcąc być jak najbliżej jego, a Hiszpam musnął jej usta.
- Zaczekaj. - szepnęła, odsuwając się od niego. - Mam niedokrwistość serca.. - jęknęła. Czekała na reakcję Cesc'a, jednak on nie ruszał się, tylko błądził oczyma po jej twarzy. - Ja umrę.

Od autorki: Jej, jakiś krótki wyszedł, ale co tam. Od początku mówiłam, ze będzie to dość krótkie opowiadanie i tak właśnie jest, jednak bardzo trudno będzie mi się rozstać z jego bohaterami. Pozostaje tylko epilog, który pojawi się zapewne w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam, dziękuję wszystkim za czytanie i do napisania! Laurel.

11 komentarzy:

  1. No tak... Od początku obstawiałam jakąś śmiertelną chorobę, ale mam nadzieję że nie uśmiercisz Allie. Szkoda by jej było no i Cesca w końcu jego życie wraca na dobre tory i pozbył się tego babsztyla Danielli. Czekam na epilog!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie myślałam, że ten blog będzie aż tak krótki. Szkoda! Tym bardziej, że tak przywiązałam się do niego. Dobrze, że Daniella na zawsze zniknęła z życia Cesca. Niestety, gdy pojawiła się nowa miłość to do szczęścia stoi inna przeszkoda. Coś czuję, że cudu nie będzie i Allie umrze. Czekam na zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak Fiolka obstawiałam to samo ;D
    Ta przemowa Cesca no no...
    Dobrze że jakoś zaczyna się mu życie układać ale jestem bardzo ale to bardzo ciekawa epilogu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie usmiercaj Allie ;((( Bo Lona bedzie plakac. Coz prawde mowiac dzieki twojemu opowiadaniu zaczelam pisac wlasne rowniez z Fabregasem w roli glownej :) czekam na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie spodziewałam się, że bohaterka jest chora, ale nie przypuszczałam, że może umrzeć. Strasznie szkoda, że opowiadanie dobiega końca, starsznie mi się spodobało. No ale cóż, pozostaje tylko czekać na epilog!

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodziewałam się tego, że Allie może umrzeć. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Teraz kiedy Cesc nie jest już z Daniellą, mogliby stworzyć piękną parę i żyć szczęśliwie z Lią i Noreen. Nie wiem, co tam wymyśliłaś, ale już nie mogę się doczekać końcówki, choć jest też mi trochę smutno, bo w końcu to już koniec.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, ja Cię chyba zatłukę.. Przyjadę tam do Ciebie i Cię zatłukę! Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale to zrobię..
    Przecież tak być nie może! Allie i Cesc mają sobie żyć długo i szczęśliwie, tworząc idealną parę.
    Zaraz się tu rozpłaczę dosłownie. :<
    Ja się tu staram, przestaję być takim leniem , a Ty mi tu piszesz, że to ostatni rozdział!
    Płacz, ryk, lamęt.. :(
    Boże, rozpisałam się cholernie.
    Pisz mi tu szybciutko SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE, no i jeszcze żądam rozdziału na Ikera i Serżjo-Hero.
    Bo będę Cię nękała, a tego naprawdę nie chcesz.
    + Obejrzałam odcinki PLL, oprócz tego najnowszego, ale zaraz do niego siadam. :)
    Pozdrawiam Cię cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż nie mogę znaleźć odpowiedniej broni na Ciebie, ale i tak się strzeż!

      Usuń
  8. Nadal nie mogę wyjść z szoku w jaki wprowadziło mnie ostatnia zdanie... nie wiem co pisać normalnie... podejrzewałam że to nie będzie historia ze szczęśliwym zakończeniem, ale że aż tak... mam mętlik w głowie. Siedzę i gapie się tępo w monitor. Dodawaj szybko następny bo nie mogę się doczekać reakcji Cesca :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Och, proszę nie.. Szczerze mówiąc, wiedziałam, że choroba Allie bardzo wpłynie na dalsze losy jej i Cesca, ale że to.. Złamałaś mi tym serce. Tak bardzo polubiłam Allie, tak bardzo chciałam, żeby było opowiadanie z happy-endem.. Niestety, wszystko wskazuje na to, że zakończenie happy nie będzie. Ale jest jeszcze epilog, jest szansa, prawda?...
    Cudowny odcinek swoją drogą. Daniella jest bezczelna.. Boże, to jest straszne. Chyba jestem zdruzgotana..</3

    OdpowiedzUsuń
  10. to ostatnie zdanie wypowiedziane przez Allie tak działa na czytelnika, że ten poprostu zamiera. znaczy dobra, przynajmniej tak było w moim przypadku. nie będę ukrywała, że spodziewałam się jakiejś poważnej choroby, ale nie tego, że umrze i być może tak szybko. mam nadzieje, że Al mówiąc to troche wyolbrzymiła. zresztą czy to ważne? jeśli człowiek ma szanse do bycia szczęśliwym to powinien z niej korzystać. ilość czasu jaka mu pozostała nie jest ważna. gdyby teraz odcieła od siebie Cesca także jego uczyniłaby nieszczęśliwym. szkoda, że jeszcze epilog został. mam nadzieje, że kiedyś napiszesz jeszcze kontynuację tegoż opowiadania. ;)
    nominowałam Cię do The Versatile Blogger. szczegóły na: http://te-quiero-para-siempre.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
    zapraszam na te-quiero-para-siempre.blogspot.com ;>

    OdpowiedzUsuń