- Co się dzieje? - zamruczał półprzytomny.
- Dobra. ja już dłużej nie umiem. - oznajmiła Carlota. - Cesc, Daniella cię zdradza. Allie ci to potwierdzi. Widziała co wczoraj wyczyniali, kiedy byłeś na kontroli. - wypaliła po chwili. Angielkę zamurowało. Wytrzeszczyła oczy i nie wiedziała co powiedzieć. Przyjaciółka dźgnęła ją łokciem w żebra.
- Allie? - spojrzał na nią. Jego oczy były tak piękne. Przepełnione bólem. Nie mogła mu tego zrobić, nie umiała. A może, jeśli dowie się o tym teraz będzie bolało mniej? nie będzie dłużej oszukiwany...
Szybko. Podejmij jakąś decyzję...
- To prawda. - szepnęła. Carlota lekko się uśmiechnęła, Gerard złapał za głowę, a Daniella patrzyła na nią, jakby chciała wywiercić dziurę w jej brzuchu. Cesc spojrzał na przyjaciela.
- Nie wierzę. - pomachał przecząco głową, po czym jak gdyby nigdy nic wrócił do sypialni, jednak tym razem zamknął drzwi an klucz. Daniella stanęła obok nich.
- Cesc, błagam, otwórz! To nie prawda! - krzyknęła nie zważając na to, czy obudzi Lię. - Dlaczego wierzysz tej małej dziwce, a nie mi?! - dodała uderzając pięścią w drzwi.
- Odwołaj to, co powiedziałaś, suko! - Carlota rzuciła się na wiedźmę Semaan. Pique po chwili zaczął je rozdzielać, a Allie tak po prostu stałą w miejscu i myślała nad tym, co stało się kilka sekund temu.
~*~
Allie siedziała w kuchni przy kawie razem z Carlotą, a Daniella i Gerard dobijali się do drzwi Cesca.- Jak mogłyśmy to zrobić?! - wypaliła Allie. - Zniszczyłyśmy wszystko. Może Daniella zrozumiałaby swój błąd i przestała go zdradzać... nie musiałby cierpień. - chlipnęła.
- Daj spokój. Dobrze, że się dowiedział. Teraz może wywalić tą krowę i osła, nie ubliżając zwierzętom na zbity pysk. - syknęła. Allie głośno wypuściła powietrze. W tym momencie usłyszały jak drzwi sypialni się otwierają. Szybko pobiegły na piętro. Zobaczyły, jak Cesc popycha walizkę na kółkach jedną z kul w stronę Danielli.
- Wynoś się. - spojrzał Danielli prosto w oczy. - Jeszcze w tym tygodniu wniosę o rozwód i ograniczenie opieki rodzicielskiej. - dodał.
- Cesc! - krzyknęła. - Powinieneś wierzyć mi! Tyle już razem przeżyliśmy. Dlaczego miałabym cię zdradzić? I to z twoim przyjacielem! Nie zrobiłabym ci takiego świństwa! Jesteś dla mnie najważniejszy. - była w stanie klęknąć przed nim na kolanach. Teatralnie przetarła niby łzy napływające do oczu.
- Właśnie. - wtrącił się Gerard. - Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Znamy się od dziecka. Nie zrobiłbym tego. - jęknął.
- Wiecie dlaczego wierzę Allie, a nie wam? - westchnął Cesc. - Bo ona nie ma powodu, żeby kłamać. Żegnaj. - spojrzał na Daniellę. - A ty tez masz się wynosić. Nie będę się fatygował, żeby spakować twoje rzeczy. - dodał znów zamykając się w sypialni. Ale za nim to zrobił spojrzał na Allie. jego oczy, wciąż pełne bólu i niedowierzania. Serce podeszło jej do gardła. Czuła ucisk w dołku.
- Zadowolone?! - warknęła Daniella do Carloty i Allie, schodząc po schodach. - Zapłacicie mi za to. - dodała trzaskając drzwiami.
Gerard podszedł do Allie i spojrzał jej Głęboko w oczy. Jej ciało przeszedł lodowaty dreszcz, bała się co może zrobić, ale on tylko uśmiechnął się półgębkiem, po czym odszedł. Wiedział, jak na nią działa, jak ją przeraża i na pewno to wykorzysta. Dopiero kiedy zniknął za drzwiami frontowymi rozluźniła się.
~*~
Wszyscy, razem z Noreen, którą Nurii przyprowadziła z przedszkola jedli razem obiad. Tym razem w ciszy. Rodzice dopytywali się o Daniellę i Gerarda, ale reszta domowników milczała. Carlota karmiła butelką małą Lię, a Cesc gapił się w talerz. Kilkukrotnie Allie wydawało się, że zaraz się rozpłacze, ale nie. Trzymał się.- Przepraszam. - otarł serwetką usta, chwycił za kule i pokuśtykał na zewnątrz. Allie szybko wstała i pobiegła za nim. Reszta domowników wymieniła spojrzenia.
- Cesc, zaczekaj! - zawołała. Stanęła przed nim już zapłakana. - Przepraszam. - jęknęła.
- Ale za co?
- Przepraszam, przepraszam,przepraszam. - nerwowo przeczesała włosy. - Gdybym mogła, cofnęłabym czas. - jęknęła.
- Allie, przestań. Dobrze, że to wyszło na jaw. Wiem, że zrobiłaś to, żeby mnie chronić, ale lepiej, że dowiedziałem się o tym teraz. Nikt nie chce być okłamywany. - lekko się uśmiechnął. - Hej, nie płacz. Ta sprawa nie dotyczy ciebie. - otarł jej policzki wierzchem dłoni.
- Właśnie, ze dotyczy. Daniella od początku... nie darzyła mnie sympatią. I już wiem dlaczego. Wtykam nos w nie swoje sprawy. To wszystko przeze mnie... - dodała nie przestając płakać.
- Allie... - przytulił ją mocno. - Dzięki tobie nie będę musiał żyć w nieświadomości, że ważna dla mnie kobieta jest ważna również dla kogoś innego. - wyszeptał jej do ucha.
~*~
Leżała w łóżku patrząc na spokojnie śpiącą Noreen. Carlota zaoferowała się, że pojedzie z nimi jutro po południu do sklepu z ubraniami. Ale Allie nie o tym myślała. W głowie cały czas odtwarzała sobie głoś Cesca, kiedy wymawiał jej imię. Dobrze się stało, że ta zdrada wyszła na jaw. Nikt, oprócz małej Lii, która będzie się wychowywała w rozbitej rodzinie nie będzie musiał cierpieć.
~*~
Upalny dzień. Temperatura sięgała do trzydziestu czterech stopni Celsjusza. Allie otarła czoło mokrą dłonią, a w drugiej trzymała szmatkę i wycierała drewniane meble w altance na tyłach ogrodu.
- Cześć. - usłyszała głos Cesca. Szybko się podniosła i spojrzała na niego. Zamroczyło ją. Szybko oparła się o stół i zaczęła głęboko wciągać powietrze.
- Hej,hej. Wszystko okej? - zapytał zaniepokojony kuśtykając bliżej.
- Tak. Tylko dzisiaj taki upał, a mało piłam. - wymyśliła szybko. Przetarła twarz mokrą ręką.
- Słuchaj, może chciałabyś się przejść? - zaproponował. Zamurowało ją. - Lia się obudziła, a nie chcę, żeby cały czas siedziała w domu. - wzruszył ramionami. - Wiesz, nie mam jak złapać wózka.
- A,tak. - powiedziała nazbyt głośno. - Jasne, możemy się przejść, tylko skończę.
Po dziesięciu minutach ostrożnie przebrała Lię z piżamki w malutkie, różowe body w kwiatki i położyła do wózka. Była tak podobna do Cesca. Duże, brązowe oczy, pełne usta i ten charakterystyczny, odrobinkę krzywy nosek. Wyszli z posiadłości Fabregasów i skierowali się wąską uliczką na rynek Arenys de Mar.
- Wiesz, tak naprawdę to od kilku tygodni podejrzewałem, że Daniella mnie zdradza. Wychodziła wieczorem, mówiąc, że umówiła się z przyjaciółkami. Kilka razy dzwoniłem do którejś z nich i zaprzeczały. - zadrżał mu głos. - Po prostu nie chciałem w to uwierzyć. Byłem ślepo zakochany. Myślałem, że jestem szczęściarzem. Robię to co kocham, mam miłość swojego życia i córkę. - przerwał na chwilę zagryzając wargi. - A tu nagle wszystko zaczyna się walić... - westchnął. - Ale. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki kontuzji przyjechałem tutaj, uniknąłem życia w kłamstwie i poznałem ciebie. - uśmiechnął się lekko. Allie parsknęła zaskoczona. Nagle zamroczyło ją. Bała się, że napady nasiliły się, ale okazało się, że był to flesz aparatu.
- Nie zwracaj na nich uwagi. - westchnął Cesc. - Nauczyłem się z tym żyć. Jutro na okładkach będzie tytuł: Fabregas zdradza swoją partnerkę z młodszą! Albo coś takiego...
- Nie mam zamiaru się tym przejmować. - odparła, również się uśmiechając. Weszli na średniego rozmiaru rynek miasta i usiedli na krawędzi fontanny.
- Jak ja dawno tutaj nie byłem. - spojrzał w niebo. - Gdy byłem mały zawsze grałem tutaj w piłkę z kolegami. Dopiero później wybudowano taki miały stadion, obok szkoły. - oznajmił. Zaczął rozglądać się dookoła, po chwili zawieszając na czymś wzrok. - Kupisz watę cukrową? - uśmiechnął się szeroko. Nie wyglądał na osobę, która dowiedziała się o zdradzie ukochanej. Wyciągnął z kieszeni kilka drobniaków i podał je Allie. Blondynka podeszła do starszego pana, który stał za czerwonym stoiskiem. Po kilku minutach wróciła do Cesca i Lii, po czym podała mu słodkości.
- A jak wyglądało twoje dzieciństwo? - zapytał prosto z mostu. Nikomu jeszcze nie opowiedziała dokładnie o swoim dzieciństwie, nawet Carlotcie.
- Kiedy miałam czternaście lat moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nie miałyśmy rodziny, która mogłaby się nami zająć. Rodzice pobrali się w bardzo młodym wieku i wyprowadzili się z małego miasteczka, w którym mieszkali do Londynu. Noreen praktycznie wychowała się w domu dziecka. - zatrzymała na chwile powstrzymując gorzkie łzy, zagryzając je słodką, różową watą. - Kilak miesięcy temu, kiedy skończyłam osiemnaście lat za oszczędności kupiłam dwa, najtańsze bilety i przyjechałam tutaj. Chciałam zacząć wszystko od nowa. Twoi rodzice bardzo mi pomogli. - lekko się uśmiechnęła.
- Przykro mi. - odparł szczerze. Próbował sobie wyobrazić małą Allie, która płacze na pogrzebie rodziców i ściska malutką Noreen za rękę.
- Niepotrzebnie. Dałyśmy radę. - westchnęła.
Od autorki: Napisałam ten rozdział w jeden dzień. Był to taki nagły przypływ weny. Mam nadzieje, ze się podoba. Chciałam ten wątek Gerarda i Seemanki pociągnąć dłużej, ale to znaczyło, że Cześku dłużej by cierpiał, a tego nie chcemy. Niedługo powinnam odwiesić tu-me-ayudas więc się szykujcie! Pozdrawiam i liczę na komentarze. Do napisania!Laurel.
- A jak wyglądało twoje dzieciństwo? - zapytał prosto z mostu. Nikomu jeszcze nie opowiedziała dokładnie o swoim dzieciństwie, nawet Carlotcie.
- Kiedy miałam czternaście lat moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nie miałyśmy rodziny, która mogłaby się nami zająć. Rodzice pobrali się w bardzo młodym wieku i wyprowadzili się z małego miasteczka, w którym mieszkali do Londynu. Noreen praktycznie wychowała się w domu dziecka. - zatrzymała na chwile powstrzymując gorzkie łzy, zagryzając je słodką, różową watą. - Kilak miesięcy temu, kiedy skończyłam osiemnaście lat za oszczędności kupiłam dwa, najtańsze bilety i przyjechałam tutaj. Chciałam zacząć wszystko od nowa. Twoi rodzice bardzo mi pomogli. - lekko się uśmiechnęła.
- Przykro mi. - odparł szczerze. Próbował sobie wyobrazić małą Allie, która płacze na pogrzebie rodziców i ściska malutką Noreen za rękę.
- Niepotrzebnie. Dałyśmy radę. - westchnęła.
Od autorki: Napisałam ten rozdział w jeden dzień. Był to taki nagły przypływ weny. Mam nadzieje, ze się podoba. Chciałam ten wątek Gerarda i Seemanki pociągnąć dłużej, ale to znaczyło, że Cześku dłużej by cierpiał, a tego nie chcemy. Niedługo powinnam odwiesić tu-me-ayudas więc się szykujcie! Pozdrawiam i liczę na komentarze. Do napisania!Laurel.